Mieszkam w potencjalnym mateczniku wyborców Komorowskiego. Wskazuje na to struktura zawodowa, wiekowa i materialna mieszkańców. Mieszkań jest 14. Średnia wieku uprawnionych do głosowania nie przekracza 40 lat, ludzie raczej zamożni, większość z wysoką pozycją zawodową. Są pracownicy wyzszych uczelni, dyrektorzy państwowych instytucji, studenci, prokurator, policjant, wysoki urzędnik z ramienia PO, prywatni przedsiębiorcy i jedna rodzina z widoczną słabością do tzw. napojów wysokoprocentowych.
Napisał do nas marszałek. I jakie było moje zdziwienie, gdy dziś rano na kupie ulotek zobaczyłam wyrzuconą ze skrzynek tę "cenną" korespondencję. Policzyłam. 6 agitek było podartych i rzuconych, 3 skrzynki były nie opróżnione. Biorąc pod uwagę, że możliwe, że z 5 pozostałych ktoś kulturalnie wywalił to dopiero w domu lub zabrał to przez nieuwagę i nie ma zamiaru głosować, to zdecydowana postawa tych 6 napawa optymizmem. Zwłaszcza w miejscu zmieszkałych przez młodych, wykształconych i w dużym mieście.
Za dwa tygodnie się wyprowadzam. Teraz trochę żałuję.
Komentarze